Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rasel Dygowo to zespół, który nie odpuszcza Pucharu Polski [ZDJĘCIA]

Jacek Wójcik
Rasel Dygowo (czerwone stroje) zakończył udział w rozgrywkach 2017/18, po porażce 0:1 z trzecioligową Kotwicą Kołobrzeg
Rasel Dygowo (czerwone stroje) zakończył udział w rozgrywkach 2017/18, po porażce 0:1 z trzecioligową Kotwicą Kołobrzeg
Klub z podkołobrzeskiego Dygowo od sześciu sezonów dochodzi co najmniej do ćwierćfinałów regionalnego Pucharu Polski. Przed rokiem zagrał po raz pierwszy w finale.

- Wiosna 2017 roku w naszym wykonaniu była dobra i jakoś to poszło - przypomina prezes i zarazem piłkarz Rasela, Andrzej Wojciechowski. Rocznik 1975, weteran zespołu. Przed finałem 2017 w Szczecinku powiedział, że jak jego zespół wygra, to zawiesi buty na kołku. Rasel był o włos od historycznego sukcesu, ale ostatecznie przegrał po rzutach karnych z MKP Szczecinek. A popularny Wojciech gra nadal, chociaż coraz częściej ustępuje miejsca na boisku młodym.

- Na Puchar Polski wszystkie drużyny mocno się prężą. Wiadomo, że od paru lat dojście do finału oznacza nie tylko sukces dla klubu, ale również zastrzyk finansowy. Gdy byliśmy w finale, chłopakom wpadła premia za udział. Przed wakacjami było jak znalazł - dodał prezes założonego w sierpniu 2000 roku Wiejskiego Klubu Sportowego.

Jak każdy nowy klub, Rasel zaczynało od Klasy A, ale szybko awansował do okręgówki. Grał w niej przez kilka lat, by w sezonie 2007/08 wskoczyć na szczebel ówczesnej V ligi (obecnie Koszalińska Klasa Okręgowa). Tu zatrzymał się na cztery sezony, by w 2012 r. wejść do rozgrywek wojewódzkich, czyli do IV ligi. Wydawało się, że to szczyt możliwości dla wiejskiego klubu. A jednak po 2 latach dygowianie awansowali z drugiego miejsca do III ligi! Spadli z niej po roku, ale nie można powiedzieć, że byli tylko dostarczycielami punktów. Zdobyli 24 w 30 meczach. W Dygowie ciężko się grało każdej drużynie. Zremisowały tu trzy najlepsze ekipy rozgrywek (Gryf Wejherowo, Lechia II Gdańsk, Gwardia Koszalin). Dwukrotnie Rasel pokonał faworyzowany Bałtyk Koszalin. Co ważne, nikt nie rozpamiętuje degradacji. Sezon 2014/15 traktowany jest jak sukces, który - szczególnie po reorganizacji III ligi - może się już nie powtórzyć.

W IV lidze Rasel przeżywa upadki i wzloty. Po jesieni 2016 r. był jednym z kandydatów do spadku. Zdobył tylko 16 pkt. Wiosna należała jednak do WKS. Zdobył aż 37 pkt i zakończył rozgrywki na 6. miejscu w tabeli. "Rycerze wiosny" świetnie radzili sobie również w PP. Doszli do finału, tracąc w pięciu meczach tylko jednego gola. Postrach siał skuteczny duet Mikołaj Duwe - Łukasz Wiśniewski. Przed finałem ten ostatni doznał kontuzji. Wydawało się jednak, że wygrał walkę z czasem i wyszedł w jedenastce na finał z MKP. Niestety, na boisku wytrzymał tylko 13. minut. Uraz dał znać o sobie i potrzebna była zmiana. To osłabiło siłę ognia. Gol z karnego A. Wojciechowskiego dał remis, a później były serie jedenastek i pechowy strzał w poprzeczkę Michała Świżka. Warto dodać, że w odległym o 100 km Szczecinku, Rasela wspierało kilkudziesięciu kibiców.

- W tym roku nie udała nam się powtórka z ubiegłego. W ostatniej rundzie na szczeblu Koszalińskiego OZPN trafiliśmy, jak sądzę, na najlepszego rywala z tych, którzy byli w ósemce - Kotwicę Kołobrzeg. Dla nas to atrakcyjny rywal. Zarówno jako prezes klubu, jak i były zawodnik Kotwicy bardzo chciałem na nich wpaść. Wiedzieliśmy, że przyjdzie dużo ludzi i będzie fajny mecz - nie ukrywa A. Wojciechowski. Rasel nie pękł przed czołowym zespołem grupy 2 III ligi. Do 87. minuty utrzymywał remis, a ostatecznie przegrał 0:1, co ujmy nie przynosi.

- Jesteśmy zadowoleni z tego występu. Nie przegraliśmy wysokim wynikiem. Było 0:1 po golu w końcówce, gdzie połowa moich chłopców liczyła, że będą rzuty karne i uda się zrobić niespodziankę. Tak się nie stało, ale myślę, że wszyscy - zarówno zawodnicy jak i nasi kibice - są zadowoleni z tego jak się zaprezentowaliśmy. Była walka, Paweł Waśków zaliczył super występ w bramce. Przed tym, co wyprawiał między słupkami, to trzeba tylko pochylić czoła - prezes chwali golkipera z pierwszoligową przeszłością. Wychowanek Żaków Kołobrzeg do Dygowa trafił z... Kotwicy, a na koncie ma 1/8 finału centralnego Pucharu Polski w 2010 r. (jako zawodnik ŁKS Łódź). Będący w świetnej formie Waśków mógł tylko żałować, że w spotkaniu z Kotwicą nie udało się doprowadzić do serii karnych. Niespełna 2 tygodnie wcześniej w ligowym meczu obronił dwa! Wychowankiem Kotwicy jest z kolei M. Duwe. 22-latek nie mógł opuścić pucharowego meczu. Zagrał mimo odniesionej kilka dni wcześniej kontuzji i założonych na głowę szwów.

- Pucharowy mecz z takim rywalem to dla nas cenne doświadczenie. Wiadomo, jaka jest mobilizacja na mecz z niedawnym drugoligowcem. Teraz najważniejsza jest liga. Myślę, że po takim meczu chłopcy w siebie uwierzą i zapewnimy sobie utrzymanie w IV lidze - kończy A. Wojciechowski.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kolobrzeg.naszemiasto.pl Nasze Miasto